Sojkę zaliczamy do ptaków bardzo nieufnych, rzadka to więc okazja, by obserwować ją aż tak z bliska. Należy do rodziny krukowatych, choć w wyglądzie zewnętrznym trudno doszukać się podobieństwa. W przeciwieństwie do swoich „czarnopiórych” kuzynów wyróżnia się delikatnymi, jasnymi barwami. Róż zmieszany z bielą, u młodszych osobników jest jeszcze bardziej jaskrawy. Czarnej barwy starczyło jedynie na długie pióra ogona i skrzydeł, oraz jej charakterystyczny, zawinięty do dołu wąs.
To czego nie widać na zewnątrz ujawnia się jednak w charakterze. I to jeszcze jak! Jeśli poznamy zwyczaje sójki, doskonale zrozumiemy siłę powinowactwa. Podobnie jak u kruka, czy wrony, musimy bowiem docenić niezwykłą inteligencję naszej bohaterki. Jest bardzo ciekawską i uważną obserwatorką, na dodatek uwielbia „zamieszać” w leśnej codzienności. Nie podoba się to leśnym drapieżnikom. Sójka pierwsza dostrzeże ich obecność i zrobi taki gwar, że nici z polowania. A w repertuarze ma bardzo bogate „słownictwo”, potrafi naśladować najróżniejsze dźwięki.
Spryt pozwala jej przetrwać zimowe miesiące i dzięki temu możemy ją w białowieskich lasach obserwować przez cały rok. Na zimę trzyma się w małych stadach, co na pewno sprzyja bezpieczeństwu. Nie musi też martwić się o jedzenie, zwłaszcza w trakcie tak zmiennej pogody. Pokarm przezornie magazynuje już od jesieni i ukrywa w kilku kryjówkach. Nawet jeśli śnieg zasypie jej schowki w mchu, to dostępne będą „magazyny” w dziuplach i te schowane pod korą. Zostawione w ściółce zapasy też się na pewno nie zmarnują. Odnajdą je przez przypadek inni leśni mieszkańcy, a z niektórych ukrytych przez sójki nasion wyrosną nowe dęby.