Poranek był już dość późny jak na spacer borsuka. Na patio borsuczej rodziny wdarł się jasny blask rozproszonego światła, stając się zupełnie przypadkowo drogowskazem do skupiska podziemnych nor. Gospodarz zmierzał w kierunku najokazalszego otworu wejściowego, prowadzącego do rozległej komory mieszkalnej. Zanim schował się w mroku podziemnych tuneli, jego zimowe futro zalśniło jeszcze w blasku słonecznych promieni.