Ten mały, skrzydlaty zawadiaka ma swój sposób na udane polowanie. Zimorodek wyszukuje odpowiedniej czatowni, koniecznie położonej tuż przy zbiorniku wodnym. Może to być sterczący nad wodą konar, przybrzeżne trzciny, albo tak jak tutaj - wysunięty pomost. Uważnie obraca swoją dużą głową z długim dziobem i zastyga w bezruchu. Dla nas to jeden z nielicznych momentów, gdy udaje się go sfotografować. Gdy już bowiem ruszy w kierunku przepływającej ofiary wszystko dzieje się w ułamkach sekund i naprawdę trudno nadążyć z migawką. Błyskawiczny lot zimorodka wieńczy uderzenie w taflę wody, a następnie powrót ze zdobyczą w bezpieczne miejsce. Tam ogłusza rybę i ustawia ją głową w kierunku przełyku. Dzięki temu łatwiej mu będzie połknąć wcale nie taką małą zdobycz.
Być może trudno w to uwierzyć, ale ten niewielki zimorodek potrzebuje aż kilku takich posiłków dziennie. Tajemnica sporego apetytu kryje się jednak nie w rozmiarach ptaka, a w energii, którą zużywa w trakcie podniebnych szaleństw. \