Popołudniowe słońce oraz śpiew ptaków najwyraźniej zadziałały na żubra kojąco. Po krótkim posiłku ruszył w kierunku drogi, ale zamiast schować się w leśnej gęstwinie, umościł się w miękkim piasku. Leniwie jeszcze rozejrzał się po polanie, lecz sen już zamykał mu powieki. Tylko ogon zdradzał jeszcze resztki czujności. 

Lepiej teraz omijać ten szlak, sjesta żubra to rzecz święta. Biada temu kto go obudzi!