Młody łoś zatrzymał się pod koroną olszy, wykorzystując jej gałęzie niczym leśny parasol. Letni deszczyk najwyraźniej jednak przypadł mu do gustu. Chwilę jeszcze porozglądał się, nasłuchując rytmicznych odgłosów, czy wysoka roślinność na pewno jest bezpieczna. Wreszcie ruszył swoim naturalnym, spokojnym tempem w kierunku płynącej resztkami sił rzeki Perebel. Znikł gdy zaczął stąpać wzdłuż jej koryta, a jedynie końce poroża, raz po raz wyłaniały się spośród wysokich liści.