Bielik późno się zorientował o obecności truchła jelenia na łące. Najwyraźniej nie dobiegł go „kruczy wrzask” z radosnego odkrycia. Pojawił się, gdy ucztę już dawno skończyły wilki, kruki, a nawet lis i jenoty. Potężny drapieżnik, wydawałoby się, że może w spokoju dokończyć posiłek, a jednak wcale nie czuje się tu pewnie. Po każdym kęsie uważnie rozgląda się po okolicy, ceniąc ponad wszystko własne bezpieczeństwo. Doskonale wie, że kruki w grupie czują się na tyle silne, by uprzykrzyć mu te przyjemne chwile.