Tym razem spotkanie z wilkiem trwało zaledwie sekundy - spojrzał w moją stronę i natychmiast uciekł. Wilki zazwyczaj wcześniej schodzą z drogi, zdecydowanie unikają konfrontacji z człowiekiem. Jednak przez lata obserwacji zauważyłem pewną prawidłowość, że tempo w jakim uciekają nie pozostaje bez znaczenia. Gdy starają się jak najszybciej uciec, domyślam się już, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że gdzieś w pobliżu znajduje się upolowane pożywienie. Moje spostrzeżenia potwierdziły się dzisiaj po raz kolejny, bo kiedy podszedłem do miejsca w którym zauważyłem drapieżnika, okazało się, że tuż obok leżały resztki młodego jelenia. Z ofiary pozostał już właściwie tylko kręgosłup z przytwierdzonymi żebrami, miednicą oraz oddzielone od reszty, obgryzione nogi. 

W oddali słychać było głośne krakanie kruków niezadowolonych z moich odwiedzin. Znalazłem też sporych rozmiarów pióro bielika oraz tropy lisa. Kolejka chętnych na wilczą zdobycz była więc dosyć długa, ale i zarazem typowa dla puszczańskich lasów.