Wejścia do borsuczych nor często odkrywamy wśród piaszczystych wzniesień, tam gdzie poziom wód jest stosunkowo niski. Nie wszystkie z otworów prowadzących pod ziemię (jest ich zazwyczaj kilka) służą borsukowi za wejścia. Część z nich to przewody wentylacyjne, zapewniające wymianę powietrza w rozległych, podziemnych komorach i długich tunelach, liczących nierzadko kilkadziesiąt metrów. Zarówno w środku jak i wokół nory panuje nieskazitelny porządek. Nawet latryny, czyli dołki na odchody, rozlokowane są z dala od wejścia.
Naszego bohatera zastajemy w trakcie porządkowania obejścia. Żadne patyki i gałęzie nie mogą „zagracać” przestrzeni. Jest za to miejsce na wypoczynek i wygrzewanie się na ubitym piasku - to tak zwana weranda.
Na czyszczenie domostwa borsuk znalazł bardzo sprytny sposób. Porusza się tyłem, zgarniając przednimi łapami ściółkę, którą wymoszczona jest nora. Podłoże co jakiś czas trzeba wymienić na świeże, a wiosna to przecież najlepsza ku temu okazja!
A tu zaglądamy jeszcze w okolicę nory innej borsuczej rodziny. Jak widzicie ruch jest tu niesamowity. Mamy szczęście, możemy obserwować zwierzęta w trakcie porannej toalety.