Zimorodek, niczym rasowy model, zaprezentował się przed kamerami w pełnej krasie - najpierw przodem ukazując rdzawo-beżowy brzuch, a następnie tyłem, chwaląc się ślicznym, turkusowym „surducikiem”. Nie myliliśmy się, sięgająca ponad lustrem wody, cienka gałązka okazała się idealnym miejscem na czatownię dla małego drapieżnika. Jego wizyta była jak zwykle błyskawiczna, ale nie ma co narzekać. Nawet krótkie nagranie, pozwalające podejrzeć żyjącego w nieustannym pośpiechu zimorodka, to i tak spore szczęście.