Dla niektórych byków rykowisko kończy się zdecydowanie przed czasem. Pech chciał, że ostatnia walka naszego bohatera okazała się na tyle gwałtowna, że niefortunnie doszło do złamania lewej tyki. Nie jest to sytuacja wyjątkowa, przy zaciętych przepychankach i mocnych uderzeniach, łatwo o uszkodzenia poroża. Wypadek wprawdzie eliminuje byka z dalszych potyczek, ale na szczęście tylko w tym roku. Czeka go jeszcze kilka miesięcy dyskomfortu noszenia na głowie niesymetrycznie rozmieszczonego ciężaru. Najwcześniej w lutym zgubi pozostały oręż, a w jego miejsce wyrośnie nowy, miejmy nadzieję, że jeszcze okazalszy. Może podczas następnych godów nasz leśny wojownik będzie bardziej ostrożny.