Chwila spokoju w lipcowe popołudnie. Locha położyła się tuż przy brzegu, z rozkoszą taplając się w zimnej wodzie. Z dala od licznej, głośnej rodziny, w ciszy i w słońcu - wakacje marzeń! Błogi relaks nie trwał jednak w nieskończoność. Reszta watahy pojawiła się tuż po zachodzie, być może zaniepokojona nieobecnością towarzyszki. Zmierzch powoli zapadał nad łąką, ale zwierzętom, jak sami widzicie, zupełnie nie spieszyło się z powrotem.