Ci, którzy widzieli łosie w podobnej sytuacji, nie raz przecierali oczy ze zdumienia. Wystraszony łoś, z powolnego, ospałego „leniucha”, nagle przechodzi metamorfozę w arcyzwinnego sprintera. Jeszcze chwilę przed zrywem chrapnął pod nosem, by zaskoczony przez przelatującego ptaka, w mgnieniu oka oskoczyć na odległość kilku metrów. 

Łoś jest doskonale przystosowany do poruszania się na terenach podmokłych, wręcz nie ma tu sobie równych. Dlatego, atakowany przez drapieżniki, ucieka w głąb obszarów zabagnionych, tu czuje się bezpieczny.