Wszystko wydarzyło się kilka minut po godzinie 21. Chmara trzech jeleni, która co wieczór pojawia się na tej polanie, w pewnej chwili zaczęła się nerwowo zachowywać. Przerwały odpoczynek, spoglądając w ukrytą w mroku dal. Niepokój był w pełni uzasadniony, okazało się, że zwierzęta znalazły się na celowniku wilczej watahy. Tylko czujność uratowała im życie. Nawet silny byk otoczony w otwartym terenie przez dużą grupę wilków nie dałby rady się obronić. Szczęśliwie zwierzęta w porę rzuciły się do ucieczki. Dwa byki już po chwili znikły za ścianą lasu, trzeci ratował się wejściem do rzeki.
Do prowadzącego nagonkę drapieżnika, wkrótce dołączyły kolejne wilki. Akcja musiała być dokładnie zaplanowana. W ciemności nie jest łatwo prowadzić obserwację, ale wataha liczyła około dwunastu osobników. Tymczasem stojący w wodzie jeleń z przerażeniem obserwował przeciwników. Woda była dla niego idealnym sprzymierzeńcem. Sięgając jeleniowi do brzucha, jednocześnie uniemożliwiała podejście wilkom. Była za głęboka, by drapieżnik mógł prowadzić atak z doskoku. Gdy tylko, któryś z wilków zbliżał się do ofiary, ostrożnie miarkując kroki z brzegu, jeleń pochylał już głowę ustawiając poroże gotowe do kontrataku.
Wilki próbowały podejść z różnych stron, wszystko z daremnym skutkiem. Wreszcie zdecydowały się użyć podstępu, odeszły na kilka minut, czekając z ukrycia na ruch ofiary. Gdy jednak zniechęcone wróciły, jeleń wciąż trwał na upatrzonej wcześniej pozycji. Wyszedł z wody dopiero po trzech godzinach, kiedy upewnił się, że niebezpieczeństwo na pewno minęło. Na sztywnych od zimna nogach oddalił się od rzeki.