Ponury, szary początek stycznia nie zachęcał do porannych wycieczek po puszczy. Gdy wreszcie słońce wyłoniło się zza chmur, natychmiast ruszyłem w znane mi miejsca, gdzie ptaki licznie zażywają słonecznych kąpieli.
Podejrzewałem, że po kilku deszczowych i śnieżnych dniach jest wreszcie szansa na spotkanie ptasiej rodziny w szerszym gronie. Przeczucie było słuszne. Już z oddali usłyszałem znajome pukanie, na miejscu okazało się, że to samiec dzięcioła dużego uważnie bada spróchniałą gałąź. Siedział niespełna dziesięć metrów obok mnie. Nie uciekał w popłochu, choć utrzymywał bezpieczny dystans, przeskakując na kolejne korony drzew.
Wuev