Pamiętacie Baltazara, żubra który samotnie odwiedzał Topiło? Ostatni raz widziałem go pod koniec listopada. Idąc skrajem lasu zobaczyłem głęboko odbite tropy na błotnistym poboczu drogi. Wiedziałem że są świeże, bo deszcz siąpił od rana i ślady odbiły się podwójnie, były wielkie jakby pozostawił je jakiś prażubr. Po chwili ukazał mi się on, Baltazar, strażnik Topiła. Był wyjątkowo spokojny, znalazł ostatni fragment listopadowej trawy i skubał spokojnie, nie zawracając sobie głowy tym, co dzieje się poza jego zieloną oazą.
Spokojnie, wolnym krokiem zbliżałem się w jego kierunku. Deszcz siąpił jednostajnie, teraz pogoda była moim sprzymierzeńcem. Krople zagłuszały kroki i rozpraszały ewentualny zapach, którym mógłbym zakłócić podwieczorek. Zapewne dzięki temu udało mi się podejść na kilka metrów. Kiedy stałem już blisko, słyszałem jak żubr oddycha, jak wyszarpuje resztki zielonej jeszcze trawy. Nie przywiązywał uwagi do tego, że jestem obok. Może mnie pamiętał, nigdy wcześniej z żadnym żubrem nie widywałem się tak często. Nasza znajomość trwała prawie rok.
Wuev