Wszystkie zmysły tego myśliwego podpowiadały, że cel jest już bardzo blisko. Kręcił głową nasłuchując dochodzących sygnałów i sprężyście wyginał ciało do oddania skoku. Być może zbyt długo zwlekał, bo choć powtórzył atak dwukrotnie, a ostatni skok okazał się imponująco głęboki, tym razem lis musiał obejść się smakiem. Wygramolił się więc ze śniegu i niezbyt zadowolony otrzepał sierść, a następnie szybkim truchtem uciekł z miejsca porażki.