Podczas wędrówek po Puszczy Białowieskiej bywa i tak, że pomimo udokumentowania owada na zdjęciu, nie zawsze udaje mi się jednoznacznie oznaczyć gatunek. Tak było z widoczną na zdjęciu parą ważek. Tylko jedna z nich zdradza charakterystyczne cechy, ale ryzyko popełnienia błędu jest duże.
Nie udało mi się niestety zrobić zdjęcia ważek z innego ujęcia, co prawdopodobnie rozwiązałoby wszelkie dylematy. Skupiłem się jednak na zalotkach, ten trop wydaje mi się najbardziej zasadny. Do celów rozpoznawczych miałem niewiele danych - pterostigma, oczy, nogi oraz część rysunku odwłoka. Co do użyłkowania skrzydeł nie posiadam właściwego klucza, zatem nie mogę tych cech uwzględniać. W moim przekonaniu, najbliżej jest tej parze do zalotki większej, ale to bardzo luźna hipoteza. Po prostu uznałem, że cechy widoczne u samca (ten na pierwszym planie), częściowo mogą wskazywać na ten gatunek.
Z ważkami niestety jest tak, że wybarwienie bywa bardzo zmienne, zwłaszcza jeśli chodzi o rysunek na odwłoku. Trudno na bazie takich zmiennych cech, bez możliwości przyjrzenia się jednocześnie samicy (a tutaj była taka okazja), stwierdzić jednoznacznie, co to za gatunek.

A może ktoś z czytelników pokusi się o oznaczenie gatunku, jaki udało mi się sfotografować nad zbiornikiem wodnym Topiło?

Podczas przyrodniczych wypraw z całą pewnością jeszcze natraficie na wiele roślin i zwierząt, których nie uda się rozpoznać. Powyższą opowieścią pragnę was zachęcić do wykonywania fotografii, które dokumentują spotkania, gdyż brak pewności, co do napotkanego gatunku nie stanowi powodu do wstydu, a może okazać się w przyszłości cennym udokumentowaniem danego stanowiska występowania.

Autor: Artur Hampel