Niesamowity jazgot rozdzierał poranną ciszę, a sprawcą zamieszania okazały się szpaki. Dało się wyczuć w ich zachowaniu gorączkowy niepokój. To rodzice młodych podlotów uwijały się jak w ukropie, by karmić już i tak nieźle wyrośnięte potomstwo.
Młodzież opuściła bowiem już dziuple i przesiadując na drzewach oczekiwała na kolejną porcję smacznych kąsków. Gdy rodzice nadlatywały, dzieci straszliwie „darły się” się na całą okolicę. Po co u szpaków tyle wrzasku? Można domniemać, że młode szpaki liczą, że dzięki temu, zwrócą na siebie uwagę i dostaną szybciej posiłek niż ich cichsze rodzeństwo.
A było o co walczyć, rodzice przynosili naprawdę tłuste kąski. Trudno się temu dziwić. Potrzeby energetyczne młodych szpaków, które właśnie rozpoczynają przygodę z lataniem są przecież ogromne.
Już tylko krótkie dni dzieliły młode szpaki od pełnej niezależności i w rzeczy samej, kilka dni później szpaki jakby zapadły się pod ziemię. W okolicy zapanowała cisza przerywana jedynie skrzeczącym trelem trzciniaka, rechotem żaby, zawołaniem pierwiosnka i jaskółki dymówki.