Odróżnienie żaby śmieszki, od żaby wodnej i jeziorkowej, tylko po wyglądzie zewnętrznym, stanowi czasem czyn niemal z pogranicza magii i wróżbiarstwa. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, żaba wodna zrodziła się jako krzyżówka żaby śmieszki z żabą jeziorkową. Po drugie, wszystkie są do siebie łudząco podobne, a po trzecie każdy z tych gatunków charakteryzuje się sporą zmiennością w zakresie ubarwienia oraz plamistości.
Wybrałem się do Puszczy Białowieskiej nad zbiornik wodny w Topile, gdzie tafla wody  wzmacniała głośny rechot, świadczący o żabich zalotach. Gdy tylko podszedłem do brzegu rechot nagle milkł. Wystarczyło jednak trochę cierpliwości, by po rozsunięciu szuwarów już po chwili ukazały się zielone żaby. Na mój widok tylko nieliczne z nich uciekły. Większość pozostawała niemal w bezruchu trzymając się różnych szczątków i elementów wodnej roślinności. Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło ich zachowanie. Byłem przekonany, że gdy tylko zacznę rozsuwać szuwary, to czmychną szybko pod wodę, a tu taka niespodzianka. Czyżby kąpiele słoneczne były ważniejsze od bezpieczeństwa? A może nie chodziło wcale o bezpieczeństwo, ale o coś zupełnie innego - o ważki i ich larwy?
Miejsce przy brzegu, które zajęły żaby jest wręcz idealne nie tylko do odbywania godów (w razie niebezpieczeństwa można szybko znaleźć kryjówkę pomiędzy szuwarami), ale także stanowi doskonałą stołówkę. Larwy ważek, żeby się przeobrazić muszą wyjść z wody i dokonać wspinaczki na jakąś roślinę, która będzie stanowiła miejsce przeobrażenia. Nie jest łatwo takim larwom tego dokonać, gdy na drodze pojawia się zastęp wygłodniałych i przystępujących właśnie do rozrodu płazów.
W końcu doczekałem się nieśmiałego rechotu, a wkrótce gromkiego żabiego koncertu. Miałem okazję z bliska przypatrzeć się, jak napełniają się worki rezonansowe znajdującego się nieopodal samca, a także poszukiwaniom żabiej partnerki.

Autor: Artur Hampel