Malownicze otuliny Puszczy Białowieskiej, urozmaicone mozaiką upraw, łąk oraz lasków, to wymarzone warunki dla odchowania małego koźlęcia lub koźlaków. Co prawda, nawet tutaj nie mają żadnej gwarancji bezpieczeństwa, bo w okolicy pojawiają się rysie, a nawet wilki, nie tracę jednak nadziei, że zarówno matka jak i jej potomstwo przetrwają najtrudniejsze. Natura nie zna takiego pojęcia jak sentymenty, dla drapieżników jest to wręcz doskonały okres na polowanie. Sarna w niedyspozycji przed powiciem koźląt, a po powiciu osłabiona i karmiąca oraz nieporadne z początku koźlęta stanowią wyjątkowo łatwy cel. Zagrożeniem dla młodych koźląt są nie tylko rysie i wilki, ale nawet lisy. Młode muszą się dobrze maskować, by przeżyć wczesne dzieciństwo.
Pamiętajcie, jeśli znajdziecie takie małe koźlę, taką maleńką sarenkę, to nie oznacza od razu, że jest ona sierotą i czeka je głodowa śmierć. Nie ruszajcie koźlaka z miejsca, nie dotykajcie go, choćby nie wiem jak wydawał się wam uroczy! Sarna z ogromną dozą prawdopodobieństwa znajduje się gdzieś w pobliżu, a może nawet obserwuje was z ukrycia. Wycofajcie się więc jak najszybciej, nie zostawiajcie w kryjówce sarny swoich zapachów i nie stresujcie niepotrzebnie koźlęcia oraz jego matki!
Wydatne podbrzusze napotkanej sarny zwiastowało już rychłe rozwiązanie. Niech młody zostanie ukryty przed światem tak długo, jak tego chce matka. W końcu sama go pokaże, wystarczy cierpliwie poczekać.
Autor: Artur Hampel