Bocian zakradał się cicho i powoli. Nie z krukami jednak takie numery, trudno przecież w puszczy o większych bystrzaków. Przerwały naradę ukradkiem obserwując intruza. Jeden z nich wolał nawet nie czekać na dalszy rozwój wypadków i odpowiednio wcześniej dał nogę za pas. Dobrze, że uciekały w różne strony, bocian próbował jeszcze w locie kąsać swoim długim dziobem. Atak nie był udany. Złość przyszło mu wyładować na pustej gałęzi.