Nie tylko motylom ciężko było w czasie tegorocznej wiosny w Puszczy Białowieskiej. Chłodne i często deszczowe dni, a także jeszcze zimniejsze noce, skutecznie powstrzymywały wiele puszczańskich chrząszczy przed opuszczeniem zimowych kryjówek.
Tylko nieliczne owady, zachęcone pojedynczymi, cieplejszymi dniami postanowiły przywitać wiosnę. Swoją poczwarkową kolebkę opuścił między innymi rębacz szary. Ta popularna kózka, czyli chrząszcz należący do rodziny kózkowatych, jest jednym z najliczniejszych gatunków kózek w Puszczy Białowieskiej.
Rębacz nie był jednak zbyt ruchliwy podczas naszego spotkania. Temperatura nie dopisywała, a owady te uwielbiają upały. Stają się wówczas wyjątkowo aktywne i ruchliwe. Ten ospały rębacz szary, który znalazł sobie tymczasowe miejsce odpoczynku na młodym jesionie, był pierwszym tegorocznym rębaczem jakiego udało mi się spotkać.
Przyszłość rębacza szarego nie wydaje się być zagrożona w puszczańskich lasach. Zasiedla on przede wszystkim lasy mieszane, zwłaszcza zasobne w wilgoć i oczywiście pełne obumierających i martwych drzew.
Larwy żyją pod korą, w dolnych częściach pni, a po przepoczwarczeniu opuszczają swoje kolebki, by jako chrząszcze spędzać czas głównie na kwitnących roślinach. Napotkany rębacz będzie musiał się nieco natrudzić, by znaleźć dla siebie odpowiednią ilość pożywienia. Jest to niezbędne by dojrzeć płciowo i przystąpić do kolejnego cyklu związanego z podtrzymaniem gatunku.
Najlepszy okres na obserwowanie rębaczy w Puszczy Białowieskiej to miesiąc czerwiec. Wówczas temperatura jest na tyle wysoka, że owady te pojawiają się niemal masowo. Dorosłe chrząszcze nie dożywają do kolejnej wiosny. Ich głównym zadaniem jest przystąpienie do rozmnażania i złożenie przez samicę jaj.
Nie tylko rębacze ociągały się wiosną z wychyleniem czułek na świat. Dotyczyło to również wielu innych owadów, co z kolei przełożyło się na bazę żerową dla ptaków, gadów, a nawet ssaków. To nie lada kłopot dla puszczańskich zwierząt, które odchowują właśnie swoje potomstwo i potrzebują najwięcej pokarmu.
Autor: Artur Hampel