Mam szczególny sentyment do tej rośliny. Tasznik pospolity nazywany był przez moich rodziców i przyjaciół babim chlebkiem. Gdy niedawno, podczas leśnej wędrówki po obrzeżach puszczy natknąłem się na ogromne zbiorowisko tasznika, od razu przypomniały mi się lata dzieciństwa, bo właśnie takie wielkie jego skupiska zapamiętałem. Z uśmiechem dodam, że niegdyś babie chlebki sięgały mi do brzucha, a dzisiaj ledwie do kolan, zaś same tobołki, którymi niegdyś tak obwicie się zajadaliśmy z przyjaciółmi, wydały się dzisiaj zaskakująco maleńkie.
Tasznik pospolity znany był na świecie już od bardzo dawna. Różne źródła podają, że roślinę doskonale znano już w czasach starożytnych. Stosowana była w różnych medykamentach i mieszankach ziołowych, jako suplement przeciwkrwotoczny, przy schorzeniach wątroby oraz w dolegliwościach kobiecych. Dodam, że tasznik ma również zdolność obniżania ciśnienia krwi.
Napędzony wspomnieniami nie mogłem się oczywiście oprzeć przed zjedzeniem kilku zielonych tobołków. Podobnie zresztą jak za czasów dzieciństwa, w przyjemności jedzenia zupełnie zatraciłem zdrowy rozsądek. Pamiętajcie bowiem, że choć tasznik jest naturalną dawką witamin i mikroelementów, to przed spożyciem należy dokładnie go umyć. Rośliny zjadane są przecież bardzo chętnie przez wiele zwierząt, a co się z tym wiąże, mogą znajdować się na nich niepożądane dla naszego organizmu dziwolągi, jak niebezpieczne drobnoustroje, czy pasożyty.
Autor: Artur Hampel