Most Drogi Zwierzynieckiej to dobry punkt obserwacyjny, zwłaszcza gdy pogoda zniechęca do długich wycieczek. Całkiem niedawno powstawały tu liczne żeremia, przez co woda wdzierała się na okoliczne łąki. Teren jest stałym rewirem polowań myszołowa. Dzisiaj także siedział na czatowni, lecz gdy tylko nas dostrzegł, rozwinął skrzydła i niespiesznie znikł za zakolem łąki.
Zaraz po nim pojawił się brodziec. Przeleciał bardzo nisko nad ziemią, aż trudno było rozpoznać, czy był to samotnik, czy może brodziec piskliwy. Oba gatunki znalazły tu dogodne dla siebie warunki. Zachowują się bardzo podobnie, a różnice w wyglądzie, choć zauważalne, to jednak na tyle subtelne, że wymagają dłuższej obserwacji.
Wpatrzeni w dal, nie zwróciliśmy wcześniej uwagi na to, co działo się tuż na wyciągnięcie ręki. Ruch w szuwarach był zaś coraz bardziej zauważalny. To mały rudzik, smagany silnym wiatrem, ukrywał się w nadrzecznej roślinności. Wzlatywał z szuwarów na bliski krzew, przeskakując na kolejne gałązki, jakby czegoś nerwowo szukał. Po chwili znów lądował w szuwarach, przebierając dziobkiem w nadrzecznym mule. Czynność powtarzał wiele razy, aż wreszcie zmęczony usiadł na pniu drzewa zanurzonego w wodzie. Długo nam towarzyszył w dalszej obserwacji.