Przemieszczałem się wzdłuż brzegów Topiła, gdy nagle gromada ptaków, w ostrym jak żyleta locie, obsiadła pobliskie gałęzie drzew. Pierwsza moja myśl – szpaki, ale nie, coś w tym nie pasowało. Moja niepewność się potwierdziła gdy wreszcie mogłem dostrzec całkiem spore, prześliczne i w swojej subtelności cudowanie ubarwione jemiołuszki. No i te ich czubki z piór na głowie, po prostu cudo w czystej postaci.
Stado jemiołuszek nie gościło nad Topiłem zbyt długo. Rozsiadło się na różnych drzewach, w mniejszych grupach, a niektóre wolały usiąść w samotności.
Jemiołuszki, to dość duże ptaki, wielkością dorównujące niemal kwiczołowi, stąd też z tymi szpakami słusznie coś mi nie pasowało. Rozpiętość skrzydeł z powodzeniem osiąga trzydzieści pięć centymetrów, a to już całkiem sporo.
Stado prawdopodobnie udało mi się zaobserwować na przelotach. Nie sądzę, by zatrzymały się w Puszczy Białowieskiej na lęgi, choćby z tego powodu, że jemiołuszki w Polsce się po prostu nie lęgną. Lęgi wyprowadzają w świerkowych i brzozowych lasach Tajgi.
Autor: Artur Hampel