Ciemnozielony łan szczyru trwałego pokrywa ziemię, chowając w cieniu swe lekko połyskujące liście. Z kątów wyrastają cieniutkie łodyżki, noszące niepozorne kwiaty, niczym sznurki jasnozielonych koralików.
Roślina wydziela nieprzyjemny dla zmysłów zapach, a zwięrzęta omijają ją z daleka, bowiem świeże ziele ma właściwości toksyczne i po spożyciu wywołuje ostre dolegliwości układu trawiennego. Po wysuszeniu lub obróbce termicznej szczyr traci złe moce i bywa przydatnym zielem, lecz lepiej nie stosować go na własną rękę, co mogą czynić jedynie doświadczeni zielarze. Choć oficjalna medycyna raczej nie wspiera stosowania szczyru trwałego (Mercurialis perennis), to w aptekach znajdziemy maść z jego udziałem, która kojącym filtrem pokrywa trudno gojące się rany i owrzodzenia. Szczyr silnie zmiękcza i nawilża skórę. Stosowany jest także
w homeopatycznym leczeniu reumatyzmu, chorób wątroby, czy podczas biegunek.
Starożytny wierzyli, że sam bóg Markury przekazał wiedzę o zielu i na tę pamiątkę nadali nazwę Mercurialis. W wykopaliskach archeobotanicznych znaleziono resztki szczyru, z którego, dzięki dużej zawartości garbników, uzyskiwano barwnik. Każda część rośliny dawała inną barwę: łodyga - niebieski, korzenie - siny, a wierzchołki pędów - brudnożółty.
Szczyr to roślina o wielu właściwościach, owiana szczyptą tajemnicy i magii.