Tym razem nie w leśnej gęstwinie, a na środku szosy prowadzącej do Bud dostrzegłem sarnę. Dopiero gdy podjechałem bliżej, okazało się, że to młodziutki, kilkumiesięczny koziołek. Pozwolił mi rozstawić statyw i zamontować aparat, przyglądając się moim czynnościom ciekawie.
Dzieliło nas zaledwie kilkunaście metrów, a ten nie dość, że nie uciekał, to podchodził coraz bliżej. Miałem wrażenie za chwilę wejdzie mi za plecy i zajrzy w podgląd, co takiego ciekawego nagrywam.
Młody koziołek samotnie spacerujący zimą, to widok dość zaskakujący. Z początku sądziłem, że może szukał bliskości, czegoś, co mogłoby go uchronić przed atakiem wilków. Zdarza się, że wataha atakuje rudel, a młode gubią się w ucieczce. Jeśli nawet tak właśnie było, to mój bohater wydawał się już zapomnieć traumatyczne przeżycia, gdyż sprawiał bardziej wrażenie ciekawskiego, niż przerażonego. Dokładnie się sobie przyjrzeliśmy. Koziołek w moim przekonaniu doskonałej urody i pozostawało mu życzyć długiego i radosnego życia oraz pięknych parostków. Po dłuższej chwili wzajemnego przyglądania, oraz kurtuazyjnego skubania gałązek, koziołek postanowił w końcu pobiec w inną stronę. Może kiedyś jeszcze na siebie natrafimy.
Autor: Artur Hampel