Odwiedzając niemal codziennie Puszczę Białowieską wciąż odkrywam nowe miejsca. Niestety w wielu z nich dostrzec można dalszy rozwój kornika drukarza i kolejne dziesiątki, a nawet setki zniszczonych drzew. Część z nich była zaatakowana jesienią, tak jak drzewa widoczne na zdjęciach. Igły nie zdążyły opaść, korony są jeszcze zielone, ale kora niemal całkowicie odpadła wskutek bardzo gęstej sieci chodników wydrążonych przez owady. Spora część owadów przezimowała pod skrawkami ledwie trzymającej siękory. Reszta z pewnością zimowała w ściółce. Gdy owady zostaną wybudzone przez ciepłe, wiosenne dni przystąpią do wgryzania się w kolejne pozostałe przy życiu świerki.

  

Kornik jest na takim etapie gradacji, że już nie wybiera. Atakuje wszystko, w czym jest w stanie wyprowadzić kolejne pokolenia owadów, dlatego tutaj zaatakował dość młode świerki, na dodatek na terenie podmokłym.
Owady mające ograniczać populację kornika, jak choćby drapieżny przekrasek mróweczka, nie dały rady powstrzymać tak zmasowanego ataku, którego apogeum przypadło na lata 2017-2019. Stało się tak dlatego, że po pierwsze nie pozwolono walczyć z kornikiem, a po drugie owad napotykał mnóstwo żywych świerków, które mógł zasiedlić. Świerki zostały teraz bardzo silnie przerzedzone, stąd też wydawać by się mogło, że gradacja wyhamowała. Nic podobnego! Ona po prostu trwa tam, gdzie są jeszcze większe, bądź mniejsze skupiska świerków ocalałych. Korniki czynią spustoszenie w kolejnych obszarach Puszczy Białowieskiej.


Nie poradziły sobie też z kornikiem drukarzem dzięcioły, zwłaszcza słynny już w Puszczy Białowieskiej dzięcioł trójpalczasty, dla którego świerki miały oddać swój żywot.
Prace w puszczy są niestety sparaliżowane. Nadal nie wolno ograniczać leśnikom populacji kornika, a tym samym starać się uratować przynajmniej resztę świerczyn, często zmieszanych z innymi gatunkami drzew. Wygląda na to, że nie uda się ich już uratować.

Puszcza Białowieska, w ciągu zaledwie kilku lat całkowicie zmieniła skład gatunkowy starodrzewia. Świerk, którego udział w drzewostanach szacowany był średnio na trzydzieści procent, nie został zastąpiony gatunkiem innym. Świerk przepadł zostawiając po sobie ogromną pustkę.

Puszcza już nigdy nie będzie taka, jaką pamiętają ludzie jeszcze sprzed kilkunastu, a nawet kilku ostatnich lat. Zmieniła się całkowicie. Na zastąpienie często wiekowych świerków młodymi drzewkami z samosiewów przyjdzie poczekać dwieście, a nawet więcej lat.
Historia, która dotknęła puszczę jest dla mnie bardzo bolesna. Trudno ze spokojem patrzeć na ogromny rozpad drzewostanów, któremu przecież można było zapobiec. Nie sposób teraz przemierzać puszczańskich ostępów, zatracając się w lesie i obserwacji jego mieszkańców. Będzie to jeszcze możliwe, ale niestety ja tego już nie doczekam. Może jakiś inny leśny wędrowiec.

Autor: Artur Hampel