Odkryłem w Puszczy Białowieskiej urocze miejsce, w którym czajki dają pokaz kunsztu latania i śpiewu. Najbardziej charakterystyczne są ich piskliwe dźwięki wydawane podczas lotu, ale są też odgłosy lekko chrypiące, modulowane, przechodzące w dźwięczny, niemal metaliczny pisk.


Zauroczony ich obecnością na dużej, podmokłej polanie, którą przecina rzeka Perebel, spędzałem długie minuty słuchając donośnego koncertu oraz podziwiając powietrzne akrobacje. Nie decydowałem się na bliższe podchodzenie do czajek, nie chciałem ich niepotrzebnie płoszyć. Odbyły przecież niedawno długą podróż z zimowiska, a teraz przystępują do kolejnego wyczerpującego etapu, jakim są gody i wyprowadzenie lęgów. Zależy mi na tym, by jak najwięcej par założyło swoje gniazda w tym miejscu, a wówczas na pewno nadarzy się lepsza okazja do bliższego spotkania z tymi fantastycznymi ptakami.


Czajki pojawiły się tu na początku marca. Należy też pamiętać, że zima w Puszczy Białowieskiej długo nie odpuszczała i w wielu miejscach śnieg zalegał jeszcze do pierwszych dni kwietnia.

Czajki wbrew pozorom nie są ptakami małymi, rozpiętość skrzydeł może osiągać nawet osiemdziesiąt centymetrów. Filigranowy i zwinny lot sprawia jednak wrażenie ptaków mniejszych niż są w rzeczywistości.


Niestety, czajki to coraz rzadszy element krajowego krajobrazu. Wymagają zarówno czynnej ochrony gatunkowej, jak również aktywnej ochrony ich siedlisk, a jednym z głównych czynników sprzyjających lęgom jest obecność obszernych, podmokłych łąk. Jak wiemy, z wodą w ostatnich latach nie jest najlepiej. Ogromną rolę odgrywają zatem programy realizujące tak zwaną małą retencję. Na ile jednak czajki odbudują swoją populację będzie zależało nie tylko od determinacji w ochronie ich siedlisk, ale również od naturalnych warunków.

Autor: Artur Hampel