Bajeczne krajobrazy zawładnęły tego dnia Puszczą Białowieską. Ubielone pnie drzew wprowadziły w leśne ostępy niemal świąteczny nastrój. Mokry śnieg z cichym szmerem spływał na dno lasu, a co kilka kroków spadała z gałęzi czapa nagromadzonego białego puchu. Pomimo niesprzyjającej wędrówkom aury, z łatwością odnalazłem stado żubrów. Nie musiałem też długo czekać na spotkanie z łaniami, które całą chmarą wolno przecierały szlak w głębokim śniegu i zdaje się, że miały dokładnie wytyczony kierunek. Zmierzały w stronę liściastego młodnika, by ostatecznie schować się w jego nieprzeniknionej głębi. Na długo zapamiętam zimową oprawę tego dnia. Biały kostium drzew i delikatnie opadające płatki śniegu, wszystko razem wydawało się jakieś nierzeczywiste, a jednocześnie pełne niezakłóconego spokoju i dobrej magii.
Autro: Artur Hampel