Ciekawe co się dzieje z grupą łabędzi pomieszkujących na wiosennym rozlewisku?

 

Przy ścianie lasu muszę dotrzeć do widocznej w oddali olszynki, a dalej przedrzeć się przez gąszcz chmielu owiniętego wokół krzaków bzu i drzew olszyny. Wreszcie widzę parę. Zajęte sobą nie zwracają na mnie uwagi. Są dobre trzysta metrów ode mnie, ale nie chcę ich spłoszyć, wracam przez olszynkę. I wówczas - cóż to? Bardzo głośne ptasie „wrzaski”. To krzykacze żurawie! Nie wiem skąd się wzięły. Przez dłuższy czas obserwowałem przez lornetkę parę łabędzi, z pewnością żurawi bym nie przegapił. Dwa wylądowały, pozostałe dwa krzyczały obserwując mnie z góry. Sygnały ostrzegawcze poskutkowały. Po chwili wszystkie były już w powietrzu i uciekły za ścianę lasu.