Od kiedy tylko pamiętam, zawsze chciałem podglądać strzyżyka z bliska. Wreszcie się udało. I to jeszcze jak!

Zszedłem ze skarpy nad niewielki strumyk wijący się przez fragment białowieskiego lasu. Promienie słońca topiły lód i śnieg osadzony na gałązkach drzew, krzewów i powalonych pni. Krople spadały to tu, to tam, wzbudzając taflę wody równomiernymi kręgami.



Nagle przemknęło coś tuż obok i przysiadło na gałęzi powalonego drzewa kucając przy tym charakterystycznie. Strzyżyk! Musiał mnie widzieć, a jednak postanowił jeszcze podejść. W końcu znalazł się tak blisko, że aż nie mogłem uwierzyć, że dzieje się to naprawdę.
Zauważyłem, że energiczne kucanie strzyżyka porusza wodą. Czyżby był to sposób na zdobycie pokarmu? Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że powiązane jest to z polowaniem.

Czym żywią się strzyżyki, skoro już o tym mowa? W wodzie wyłapują narybek, kijanki oraz larwy owadów. Nie stronią też od chrząszczy i pająków. Dietę urozmaicają pokarmem roślinnym, jak niewielkie nasiona i owoce.
Pomimo starań, nie udało mi się określić, co ten obdarzony wyjątkową odwagą, bądź rezolutnością strzyżyk wyławiał ze strumienia. Było to coś bardzo drobnego, przypominającego małe rybki.

Na tym jednak przygoda ze strzyżykiem się nie skończyła. W pewnej chwili odleciał z powrotem na gałąź, po czym sfrunął niżej i, ku mojemu zaskoczeniu, schował się w dziupli pnia, której otwór znajdował się tuż nad wodą.
Czyżby to było miejsce przyszłego lęgu strzyżyka? Co prawda nie jest to miejsce typowe na zakładanie gniazda przez strzyżyki, ale skoro potrafią zakładać takowe w rozłupanych pniach, to kto wie? Muszę sprawdzić to wiosną i przyznam otwarcie, że jestem już teraz podekscytowany, gdyż strzyżyk w dziupli, to byłaby wyjątkowa ciekawostka.

Autor: Artur Hampel