Silne mrozy nie sprzyjały obecności kaczek krzyżówek. Tylko nieliczne miejsca dawały im możliwość pływania i zdobywania pokarmu pośród wodnej toni. Jednym z nich była zastawka spiętrzająca wodę rzeki Perebel na Topile.

Przepływająca rzeka spadała po drugiej stronie zastawki, już pod mostem, by wolnym strumieniem kontynuować bieg przez niezliczone ilości pni i konarów powywracanych drzew. Trzeba bardzo uważać, brzeg rzeki jest tu poszatkowany przez działalność bobrów i łatwo się zapaść w dół pełen zimnej wody.


Wędrując pierwszym razem nie zauważyłem krzyżówek i mówiąc szczerze, nawet się ich nie spodziewałem spotkać. Skutkiem tej niefrasobliwości było ich przepłoszenie. Nie uciekły jednak w popłochu. Nie odfrunęły z głośnym furkotem i kwakaniem gdzieś daleko. Po prostu opuściły stały grunt, zsuwając się w toń rzeki Perebel. Zaciekawił mnie za to jeden z kaczorów. Ten wzbijając się w powietrze przysiadł ostatecznie na zwalonym pniu drzewa i zaczął obserwować zarówno okolicę, jak i to, co porabiają jego towarzyszki i towarzysze z kaczego stada. Zimą chyba każdy oszczędza energię i nie trwoni jej na niepotrzebną ucieczkę, zwłaszcza jeśli zagrożenie wydaje się minimalne. Zachowanie kaczora było o tyle zaskakujące, że sprawiał wrażenie, jakby miał za zadanie kontrolować sytuację, oceniać zagrożenie i w razie czego wszcząć alarm dla reszty stada. Tak to wyglądało, ale czy tak było na sto procent? Tego raczej się nie dowiemy.

Autor: Artur Hampel