Oj te dzięcioły potrafią naprawdę wypełnić las swoim odgłosem. Ich kwilenie, albo świergot, roztacza się po Puszczy Białowieskiej dźwięcznie i donośnie. Kto choć raz słyszał dzięcioła czarnego, ten doskonale wie o czym mówię. O wiele łatwiej jest dzięcioła czarnego usłyszeć, aniżeli zobaczyć.
Dzięcioły czarne są bardzo płochliwe. Pomimo, że ze strony człowieka nie grozi im żadne zagrożenie, to jednak wolą zachowywać bezpieczny, aż przesadny dystans. Nie udało mi się w Puszczy Białowieskiej napotkać takiego osobnika, który pozwoliłby się zbliżyć na mniej niż kilkadziesiąt metrów. Zawsze czujne, zawsze bacznie obserwujące okolicę i nie wiedzieć dlaczego, również to, co dzieje się na dnie lasu, jakby to właśnie stamtąd groziło im największe niebezpieczeństwo.
Fascynujące jest nawoływanie tych ptaków. To jeden z nielicznych zimowych głosów, który rozdziera leśną ciszę donośnymi, niekiedy nawet irytującymi, choć nie pozbawionymi swoistego uroku dźwiękami. Tak właśnie kojarzy mi się zima w Puszczy Białowieskiej. Nawoływaniem dzięciołów i krakaniem kruków patrolujących leśne ostępy, ale to już zupełnie inna historia.
Autor: Artur Hampel