Powolna wspinaczka w górę, niby wzniesienie niewielkie, ale zalegający śnieg sprawia, że po kilku godzinach marszu, każdy kolejny metr staje się już wysiłkiem. Jeszcze, dwa kroki, jeszcze jeden, podnosimy wzrok - a tu taka niespodzianka. Na samej górze, u celu wspinaczki stoi on - potężny żubr! Stoi i przygląda się naszym nieporadnym zmaganiom. Robimy zdjęcie i czekamy. Za bardzo nie ma dokąd odbić, po bokach gęsty szpaler drzew nie daje alternatywnej drogi, a szkoda by się wracać. Stoimy i przyglądamy się sobie przez chwilę. Żubr nie zdradza zniecierpliwienia, choć wiemy, że w każdej chwili jego nastój może ulec zmianie. Może jest w podobnej sytuacji, a my blokujemy mu dalszą drogę. Na szczęście odpuszcza, powolnym krokiem ustępuje drogi. Możemy iść dalej.