Zima wydaje się być mniej atrakcyjną porą roku, nie słychać śpiewu ptaków, brakuje kwitnących roślin. Jednak zwłaszcza teraz warto skupić uwagę na wilkach, zimą ich aktywność widać znacznie wyraźniej.
Wśród kopytnych roślinożerców panuje dostrzegalny popłoch, czujne grupy jeleni uciekają zanim zauważę ich obecność. Słychać tylko trzask łamanych pod kopytami gałęzi.
Odwiedzając puszczańskie ostępy dużo łatwiej natknąć się na ślady i pozostałości wilczego biesiadowania. W ciągu zaledwie kilkunastu dni widziałem porzucone resztki jelenia, łosia i dzika. Nocą słychać donośne wycie watahy, ta którą śledzę liczy ponad 10 osobników, obserwuję jej ślady, choć do spotkania jeszcze nie doszło. Wilka najłatwiej dostrzec, gdy porusza się drogami lub na otwartej przestrzeni, a ja drogami raczej nie chodzę.
Ciekawym spostrzeżeniem jest sposób w jaki wilki pokonują tereny zabagnione. Ich ścieżka prawie w stu procentach pokrywa się z moją, wybierają drogę tak, aby jak w najmniejszym stopniu zamoczyć łapy, często wykorzystują powalone drzewa, po których omijają nieprzyjazne obszary. Gdybym miał porównać ich sposób przemieszczania się, to jest on najbardziej zbliżony do ludzkiego.
Ostatnio pokrywa śnieżna była na tyle wysoka, że mogłem iść tropem watachy kilka kilometrów, teren należy do moich ulubionych - trudno dostępny i łatwo stracić w nim orientację. Zanim poznałem topografię miejsca, kilkukrotnie musiałem się zgubić, aż w końcu opanowałem sposób przemieszczania, by sprawnie przejść między licznymi przeszkodami. Tutaj właśnie często znajduję efekty polowań wilków, dobrze wiedzą idąc za zapachem ofiary, gdzie ta próbuje się skryć. Są to zazwyczaj bagna, za którymi wilki nie przepadają. Jeleń dość dobrze radzi sobie w błotnistym podłożu, dlatego czuje się tu bezpieczniej. Siła wilków tkwi zaś w dobrze zorganizowanej grupie, zespołowe działanie stanowi podstawę udanego polowania. Osaczony zwierz nie ma szans z kilkunastoma osobnikami, które podczas ataku próbują go otoczyć lub naganiają w miejsce gdzie zostaje unieruchomiony, na powalone drzewa lub inną, trudną do ominięcia przeskodę.
Wataha, za którą podążam, liczy podobno szesnaście osobników. Nie mogę się doczekać spotkania, mijamy się i często czuję ich bliskość. Wiem, że w lesie one pierwsze mnie widzą i unikają kontaktu. Będę cierpliwie czekał.
Autor: Wuev