W Święto Trzech Króli w lesie ciemno, zupełnie jakby miało za chwilę zajść słońce. Nawet cieniutka warstwa białego puchu nie zmniejszyła odczucia szarości. Po trzech godzinach przedzierania się przez mokre olsy wróciłem do Topiła. Tu też pusto, tylko spowity mgłą gągoł na samym środku zbiornika nurkował wytrwale.

 

Wilgotne, zimne powietrze coraz bardziej dawało się we znaki. Wracałem zrezygnowany i zmęczony, gdy naraz wyłonił się potężny byk. Król Puszczy zmierzył mnie wzrokiem, zatrzymałem się przecież zaledwie dwadzieścia kroków przed nim! Zaskoczeni spotkaniem spoglądaliśmy na siebie dłuższy czas. Zauważyłem, że podnosi prawą przednią nogę, wygrzebując delikatnie ściółkę. Zwiększył też częstotliwość oddechów, co widać było w kłębach pary unoszącej się z jego nozdrzy. Powoli wycofywałem się naciskając jednocześnie migawką obiektywu. Widocznie nie był aż tak zdeterminowany, by dać mi nauczkę. Król pokazał swoje panowanie, a ja byłem taki malutki. Napędził mi stracha, następnym razem będę ostrożniejszy. Jeśli zaś będzie pojawiał się regularnie nazwę go Baltazar.

Autor: Wuev