Konwalia majowa kojarzy nam się niemal wyłącznie z wiosną i białymi, subtelnie pachnącymi kwiatami. Tymczasem roślina ma równie ciekawe jesienne oblicze, gdy pojawiają się na niej owoce o wyrazistej i soczystej barwie czerwieni.

Zapach konwalii fascynuje ludzi od wieków, warto jednak pamiętać, że jest rośliną trującą. Jej czerwone jagody są również trujące, niech was nie skuszą słodkim wyglądem, w żadnym wypadku nie próbujcie jak smakują.

Konwalia majowa rozmnaża się przede wszystkim za pomocą kłączy, stąd też nie zawsze można podczas puszczańskich wędrówek napotkać owocującą roślinę. Miałem szczęście zaobserwować to tylko w jednym miejscu, choć oczywiście nie obszedłem całej Puszczy Białowieskiej, zatem miejsc takich na pewno znajdzie się więcej. Jeśli już owocuje, to w rozsiewaniu nasion pomagają niektóre ptaki, którym spożywanie jagód konwalii nie szkodzi. Dzięki ptakom roślina ma szansę opanować w puszczy nowe stanowiska, o ile rzecz jasna wydalone nasiona trafią na odpowiednie środowisko.



Pierwsze wzmianki pisane o konwalii sięgają średniowiecza, co świetnie opisuje w swoich pracach Roman Mazurkiewicz, historyk literatury polskiej zajmujący się między innymi średniowieczną mariologią. Traktowana była w pieśniach jako symbol pokory i w takim kontekście występowała również w wierzeniach ludowych. Ponadto symbolizowała też czystość,  niewinność, nieśmiałość, skromność, a nawet młodość.

Mimo, iż cała roślina jest trująca, jak to zwykle bywa z takimi roślinami, jest także wykorzystywana leczniczo, ale to już wyższa szkoła jazdy i nie zachęcam do prób leczenia konwalią na własną rękę - mogłoby to się skończyć co najmniej niefortunnie. Podziwiać zaś konwalię polecam, zwłaszcza rosnącą dziko w Puszczy Białowieskiej.

Autor: Artur Hampel