W lasach cienistych, tam gdzie gleby są żyzne, możecie natrafić na zielone liście przypominające kształtem końskie kopyta, choć w nieco mniejszym rozmiarze. Znajdziecie je również zimą, gdyż liście są zimozielone, a to znacząco ułatwia rozpoznanie rośliny. Uważajcie jednak, kopytnik pospolity jest rośliną silnie toksyczną. Jej spożycie może doprowadzić do śmierci i to w ogromnych mękach.


Zła sława kopytnika bierze się również stąd, iż wykorzystywany był niegdyś do wywoływania poronień. Prawdopodobnie nie tylko nienarodzone dzieci traciły swoje życie, ich mamy również, choć zapewne nie wszystkie.

Kopytnik zyskał wiele nazw ludowych i regionalnych, między innymi „kleśniec”, choć ta akurat nazwa przypisana jest obecnie do zupełnie innego gatunku rośliny.
Roślina kwitnie wczesną wiosną, już w marcu można dostrzec zupełnie niepozorne, brązowe, jakby uschnięte kwiaty. Kopytnik rozmnaża się nie tylko z nasion, ale także wegetatywnie, co sprzyja powstawaniu zwartych, wyspowych skupisk. Zdarzają się nawet miejsca, gdzie kopytnik pokrywa swoim łanem znaczne obszary, tworząc wówczas gęste poszycie leśnego runa.

Kopytnik uznawany był kiedyś za roślinę magiczną, a nawet leczniczą. Zdarzały się nawet procesy inkwizycyjne za stosowanie czarów z wykorzystaniem kopytnika, choć nie wiem z jakim ostatecznie skutkiem.

A jak to jest dzisiaj? Dzisiaj w Puszczy Białowieskiej mało kto zwraca chyba uwagę na tę roślinę. Gdy już ją napotkacie, wspomnijcie niniejszą opowieść i rozejrzyjcie się dookoła, bo kto wie, może gdzieś za drzewem kryje się czarownica zbierająca jego ziele.

Autor: Artur Hampel