Dorodne, wiekowe świerczyny, najwyższe z puszczańskich drzew, już nie szumią jak dawniej. Zwarte połacie rozłożystych koron odchodzą w niepamięć, pozostawiając po sobie nagie pnie, które teraz sterczą niczym maszty na statkach. Martwe świerki, zanim w całości przewrócą się na ziemię, najpierw tracą swoje wierzchołki. Te odłamują się podczas mocniejszych wiatrów, a ich pnie jeszcze przez kilkanaście lat zostaną, by świadczyć o dawnej potędze.
Przeszedłem około dwustu metrów, podążając śladem dzika. On, dzięki niewielkim rozmiarom, jest w stanie przecisnąć się między przeszkodami, jelenie i sarny nie podejmują takiego ryzyka.