Choć lasy Puszczy Białowieskiej w wielu miejscach zbliżone są budową i składem do lasów naturalnych, to niestety nie uchroniły się przed najazdem zagranicznych wojowników. Słowo inwazja nie kojarzy nam się pozytywnie, oznacza coś gwałtownego i destrukcyjnego. Tak właśnie dzieje się gdy niektóre rośliny wędrują spoza miejsca swojego występowania i trafiają na dogodne obszary, pozbawione ich naturalnych wrogów. Okazują się wówczas silniejsze i bardziej ekspansywne niż rodzime gatunki flory.

Jednym z takich wojowników jest kolczurka klapowana (Echinocystis lobata), która pochodzi z Ameryki Północnej. Jej niewątpliwy urok sprawił, że chętnie była sprowadzana do naszych ogrodów, skąd z łatwością się rozprzestrzeniła. W rozmnażaniu wykorzystuje siłę płynącej wody, która potrafi nieść daleko duże, płaskie nasiona. Dlatego roślina doskonale czuje się w dolinach rzecznych, łęgach, szuwarach i w miejscach wilgotnych. Rosnąc ogranicza wzrost innych roślin, nie tylko mechanicznie - porastając intensywnie drzewa i krzewy, ale także chemicznie – wydzielając tzw. związki allelopatyczne. Doskonale konkuruje z innymi w walce o światło i składniki odżywcze. Tam gdzie się pojawia wyraźnie zmniejsza różnorodność biologiczną.

Kolczurka znalazła się na liście gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego, powodują lub mogą powodować zagrożenie dla rodzimych gatunków lub siedlisk przyrodniczych (rozporządzenie), a wszelka działalność z nią związana wymaga zgody Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.