W Puszczy Białowieskiej żywokost lekarski znajdziecie w miejscach podmokłych, głównie przy zbiornikach wodnych. Ta sporej wielkości roślina ma ładne, charakterystycznie ułożone kwiaty, które od razu rzucają się w oczy i pozwalają wstępnie odróżnić żywokost od innych roślin.

Jak to często bywa z roślinami uznawanymi za lecznicze, także żywokost lekarski jest rośliną trującą, a nawet śmiertelnie trującą i nie zachęcam do praktykowania ziołolecznictwa na własną rękę, gdyż taka próba może okazać się zgubna w skutkach.

Roślina nazywana jest także żywą kością, a w dawnych czasach określana też była jak kostyfoł, bądź kostywał. ‚Kost’ w języku staropolskim oznaczało kość, a ‚wał’ to cwał, czyli wyciągnięty galop konia. Tłumaczyć to można niemal dosłownie, iż opisywano w ten sposób roślinę pomagającą zrastać się kościom przysłowiowym galopem.

Roślina zapewne dobrze była znana przez naszych przodków rycerzy, gdzie podczas bitew o złamania i zwichnięcia zapewne nie było trudno. Żywokost lekarski wykorzystywano nie tylko do odbudowy złamanych kości, ale również do uśmierzania bólu.

Obecnie, ze względu na odkrycie trujących związków, zawartych w tej roślinie alkaloidów, wycofano żywokost ze składu wielu leków. Nadal jednak prowadzone są badania pod kątem wykorzystania rośliny w dzisiejszej medycynie.

Autor: Artur Hampel