Lubię odwiedzać uroczysko Topiło w pełni lata, gdy tafla wody pokryta jest licznymi żółtymi, a następnie białymi kwiatami. O tych białych opowiem przy innej okazji, a teraz chciałbym skupić Waszą uwagę na tych żółtych, czyli na grążelach. 

Sporej wielkości, pływające liście grążeli zakrywały znaczną powierzchnię zbiornika, a mnogość kwiatów sprawiała wrażenie żółtego kobierca. Uroku dodawało jeszcze pływające pomiędzy roślinami ptactwo.
Intrygujące są zwłaszcza owoce wydawane przez grążele. Wyglądają niczym zanurzone w wodzie stągwie, czy jak kto woli – dzbanki, które na pewnym etapie rozwoju odrywają się od szypułek, a następnie pękają uwalniając nasiona.
Kłącza tej rośliny pełnią rolę spichlerza z substancjami odżywczymi. Dzieje się tak dlatego, że roślina zimuje wyłącznie pod postacią kłącza i to ono ma za zadanie nadać wiosną dalszy bieg życiu. Wyobraźcie sobie, że kłącza te potrafią rozrosnąć się do kilku metrów długości, płożąc się i wczepiając w dno, a grubość ich może mieć rozmiar nadgarstka postawnego mężczyzny.
Roślina ta, na skutek zawartej w niej alkaloidy, uznawana jest za trującą, ale znajduje też zastosowanie w farmacji, choćby przy leczeniu uszkodzeń skóry.
Grążele żółte należą do roślin, których szczątki po obumarciu opadają na dno i tam ostatecznie się rozkładają, wzbogacając podłoże w substancje odżywcze dla kolejnych roślin.

Autor: Artur Hampel