Dwie sójki baraszkowały wśród gęstego listowia, gdy nagle nadleciał krogulec. Sójki, w pierwszej chwili przerażone niespodziewanym atakiem, ustąpiły drapieżnikowi miejsca. Potem jednak nabrały więcej odwagi i znów baraszkowały w pobliskich gałęziach. Uparty krogulec siedział na gałęzi i pomarańczowymi tęczówkami śledził ich dalsze kroki.