Wiecie, że dzika porzeczka czerwona także rośnie w naszej puszczy? Tak, ta sama popularna porzeczka, która gości w przydomowych ogródkach. Nie jest ona może tak często spotykana w puszczańskich ostępach jak na przykład porzeczka alpejska, ale również możecie się na nią natknąć i spożyć podczas wakacyjnych wędrówek.

Dzika porzeczka czerwona lubi porastać okolice cieków wodnych. Jednym z najłatwiej dostępnych miejsc jest wschodnia cześć, obok zbiornika Topiło, nad rzeczką Perebel.

Porzeczka czerwona jest rośliną dobrze znaną naszym najdawniejszym przodkom. Jej nazwa (PO RZECZKA) odzwierciedla miejsca, w których lubi rosnąć.
Po okresie chrystianizacji Polski, roślina znalazła się również w kręgu zainteresowania mnichów, którzy przypisali jej miano „ziela świętego Jana”. Wiązało się to przede wszystkim z okresem dojrzewania owoców, który przypadał właśnie na okres świętojański. W niektórych regionach, na przykład w Wielkopolsce, porzeczkę nazywano po prostu świętojanką.

Porzeczka czerwona słynie ze sporej zawartości witaminy C i korzystnie wpływa na system odpornościowy. Zawiera też przyswajalne pierwiastki, choćby potasu, poprawiające pracę mięśni i wspomagające układ nerwowy. Warto o tym pamiętać, gdy w Puszczy Białowieskiej dopadnie Was nagły deszcz i przemoczy do suchej nitki. Jeśli znajdziecie wówczas owoce porzeczki, to skorzystajcie z  darów natury.

Mamy też ciekawostkę, która przysłuży się puszczańskim włóczykijom. Z pewnością nie raz i nie dwa dopadła was zgaga podczas długich wędrówek. Owoce porzeczki czerwonej, podobnie jak listki szczawika zajęczego, posiadają moc uwolnienia was do tej męczącej przypadłości. A gdy macie w domu przysłowiowego „niejadka”, to spożycie niewielkiej ilości owoców czerwonej porzeczki ma szansę pobudzić oczekiwany apetyt.