Zanim moim oczom ukazał się ten całkiem przystojny byczek, długo obserwowałem łanię. Leżała na miękkiej trawie i pieczołowicie lizała sierść. Później przechadzała się kilka minut. Podniosłem się, zmęczony pozycją i wtedy pojawił się on. W zeszłym roku też tu był, zachowywał się niespokojnie, szukał łani. Dziś, jak gdyby nigdy nic, stoi tuż za jej plecami i ostrożnie obserwuje bieg wydarzeń. Chciałoby się powiedzieć, że historia lubi się powtarzać, ale tym razem myślę, że to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności.
Wuev