Zapewne znacie tę roślinę z ziołowych paczek wyłożonych na sklepowych półkach. Jest wyśmienitą przyprawą, na przykład do ziemniaków, albo do mięsa. Uprawia się ją w celach nie tylko kulinarnych, ale również leczniczych. Jednak najlepsza jest dzika, taka, którą każdy może znaleźć podczas leśnej wyprawy. Macierzanka to botaniczny krewniak tymianku, należy do tego samego rodzaju i ma podobne właściwości.
W Polsce występuje 10 gatunków macierzanki, lecz najbardziej powszechne są dwa z nich: macierzanka piaskowa (Thymus serpyllum) oraz zwyczajna (Thymus pulegioides). Kwiaty pojawiają się latem i wtedy roślina jest najbardziej cenna. Już starożytni Rzymianie traktowali ją jako remedium dla melancholików, a Szekspir pisał, że jest ona ulubioną siedzibą wróżek, które upodobały sobie jej delikatne kwiaty.
Za macierzanką przepadają pszczoły, zbierając z bladoróżowych kielichów bardzo dużo słodkiego nektaru. Macierzankowy napar stosuje się w dolegliwościach płuc i oskrzeli, w problemach z oddychaniem, przy przeziębieniach i grypie. Roślina koi skołatane nerwy i łagodzi ból głowy.