Mówi się „martwe drewno”, co oznacza coś pozbawionego życia, uśmierconego. Po części jest to
prawda, bo przecież drzewo zostało ścięte, zjedzone przez kornika, albo po prostu dożyło już kresu swych mocy witalnych. Ale tylko po części, wystarczy poświęcić choć chwilę uwagi przewróconym drzewom, by się o tym przekonać.
Mikroorganizmy zaczynają swą pracę, przygotowując teren dla innych stworzeń. Owady kambiofagiczne, czyli drewnojady urządzają sobie ucztę. Drewno ożywa. Biegną w nim tysiące korytarzy, a organizmy z różnych poziomów systematycznych znajdują w nim schronienie. Grzyby wypuszczają efektowne owocniki. Na zmiękczone drewno padają zarodniki mchów i nasiona roślin, które kiełkując, tworzą zielony kobierzec na jego powierzchni. Bo tak naprawdę w przyrodzie nic nie jest do końca martwe, lecz wciągane w spiralę życia następnego.