Kuklika zwisłego możemy spotkać zwłaszcza tam, gdzie w pobliżu znajduje się woda. W pobliżu rzek i śródleśnych stawów potrafi rosnąć bardzo licznie i pomimo tego, że jest rośliną dość wysoką, potrafi ujść uwadze puszczańskich wędrowców.

Dorasta do około metra wysokości i nierzadko dominuje ponad innymi roślinami w przybrzeżnych szuwarach. Ciemnoczerwona łodyga i podobna barwa działek kielicha dają złudzenie, że jest to roślina już usychająca, przekwitnięta, co powoduje, że często nie zwraca się na nią uwagi. W rzeczywistości, ten zwieszony kwiat jest właśnie w apogeum swojego kwitnienia.


Niegdyś zwracano na kuklika zwisłego o wiele większą uwagę, gdyż jego korzeń, jak i pozostałe części rośliny, były wykorzystywane w medycynie ludowej. Kuklikiem leczono niestrawności, zaburzenia pracy żołądka oraz kolki. Wykorzystywano go również jako środek antybakteryjny i przeciwwirusowy. Był dodawany do kąpieli, co pomagało w uśmierzaniu bólu mięśni i stawów.


Materiałem zielarskim był głównie korzeń, ale doceniano także liście i kwiaty kuklika. Liście, zwłaszcza młode, są bogate w różne związki chemiczne, w tym w spore ilości witaminy C. Kwiaty zaś ceniono w walce z chorobami wirusowymi oraz dolegliwościami jelitowo – żołądkowymi.


Z kuklika zatem wykonywano zasypki, robiono też nalewki, wywary i okłady. Stosowano go zewnętrznie jak i wewnętrznie. Kto by pomyślał, że ta niepozorna puszczańska roślina była niegdyś tak słynna.


Dzisiaj, w dobie rozwiniętej farmacji i medycyny, nie pamięta się już o dobrodziejstwie jakie niosą ze sobą rośliny. Nie pamięta się też, że wiele z nich niesie  ze sobą też zagrożenia.
Wędrując po Puszczy Białowieskiej, mam nadzieję, że spojrzycie już teraz z uwagą na kuklika zwisłego, smukłą, nieśmiałą roślinę.

Autor: Artur Hampel