W świetle danych historycznych można powiedzieć, że groźny pożar w Puszczy Białowieskiej nam nie grozi. Rzeczywiście większość pożarów Puszczy, które możemy sobie przypomnieć nie było spektakularnych. Nie oznacza to jednak, że zawsze tak było, a zagrożenie to można bagatelizować.
Jeden z przykładów pożogi został dość precyzyjnie opisany w literaturze. „Przed 1812 rokiem spokojne życie w Puszczy zakłócił ogromny pożar lasu, który zaczął się w końcu maja 1811 r. Materiału palnego w postaci zwału posuszu, gałęzi i leżaniny nagromadziło się tak wiele, że przy braku przesiek walka z ogniem była ponad siły. W Puszczy pracowało tysiące ludzi, lecz pożar nie gasł przez cztery miesiące, znajdując wszędzie gotowy materiał. Dopiero w październiku deszcze, a zwłaszcza jedna ulewa, uspokoiły rozjuszony żywioł. W Pamięci mieszkańców Puszczy ta klęska uważana była za większą niż wydarzenia dwunastego roku. Co było przyczyną pożaru – pozostało niewyjaśnione, lecz można się dziwić, że nie wydarzył się on wcześniej, bowiem wszystko sprzyjało temu nieszczęściu. Nie bacząc na nagromadzony suchy materiał w Puszczy był zwyczaj stosować wiosenne „pały” celem wypalenia suchej zeszłorocznej trawy” – taki opis wielkiego pożaru w Puszczy Białowieskiej zamieścił w swojej monografii G. Karcow.
Ten opis może dawać pogląd tego od czego o krok była Puszcza Białowieska w kwietniu tego roku. W ostatnich miesiącach bowiem wybuchło kilka pożarów. Najczęściej zagrożeniem są suche świerki, które upadając np. na druty powodują iskry z których powstaje ogień. Stanowią one oczywiste zagrożenie, ale równie oczywiste jest to, że każde działanie zmierzające do wycinania jakichkolwiek drzew budzi ostry sprzeciw aktywistów ekologicznych. Od lat nie jest już bowiem dla leśników żadną nowością to na co trzeba zwrócić na tym obszarze uwagę. Mówią o tym m.in. badania prof. Ryszarda Szczygła z Instytutu Badawczego Leśnictwa. „Według planów urządzenia lasu sporządzonych w 2012 roku Nadleśnictwa Białowieża, Browsk i Hajnówka zostały zaliczone do III, najniższej kzpl (zagrożenie małe), podobnie jak Białowieski Park Narodowy (BPN), dla którego kategorię zagrożenia pożarowego ustalono w planie ochrony w 2014 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że klasyfikacji zagrożenia pożarowego dokonano wówczas według nieobowiązujących wtedy zasad, które uległy zmianie w 2010 roku” – pisze w swojej pracy prof. Szczygieł. Czy oznacza to, że mamy złudne poczucie bezpieczeństwa i grozi nam powtórka z 1812 r.? Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie może być.
Suche drewno a ryzyko pożaru
W opisie pożaru Karcowa warto zwrócić uwagę na fragment: „Materiału palnego w postaci zwału posuszu, gałęzi i leżaniny nagromadziło się tak wiele, że przy braku przesiek walka z ogniem była ponad siły”. Trudno powiedzieć jak dokładnie wyglądała Puszcza w 1812 roku, ale dzisiaj ilość suchego drewna w Puszczy przekracza wszelkie miary. Dość powiedzieć, że w części gospodarczej puszczy zalega około 2,5 mln m3 posuszu, głównie suchego świerka. Wielkość ta znacznie przekracza to co możemy obserwować w polskich Parkach Narodowych. Eksperci nie mają wątpliwości co do tego, że znacznie podnosi to zagrożenie pożarowe. „Analiza zmienności liczby zasiedlonych drzew oraz powierzchni drzewostanów w stanie rozpadu pozwala na przypuszczenie, że w ciągu najbliższych lat areał tych drzewostanów może sięgnąć 10000 ha, czyli obejmie prawie całą powierzchnię, na której świerk jest gatunkiem panującym. Taka ilość martwego drewna zwiększy obciążenie ogniowe, powodując wzrost potencjalnego zagrożenia pożarowego. (…) Zagrożenie to narasta w sytuacji, gdy martwe drzewa, uschnięte gałęzie o luźnej, przestrzennej strukturze sprzyjającej inicjacji i intensyfikacji spalania zalegają na dnie lasu, na którym powstaje około 99% pożarów. W takich miejscach szacuje się, że ilość wysuszonej i podatnej na zapalenie biomasy (obciążenia ogniowego) wzrosła od kilku do kilkunastu razy w porównaniu do średnich obciążeń notowanych w warunkach normalnych. Leżące na dnie lasu kłody, obecnie ze względu na ich gęstość drewna oraz mniejszą podatność na zapalenie w porównaniu do innych rodzajów materiałów leśnych stanowią mniejsze zagrożenie pod względem pożarowym. Jednak z upływem czasu, w miarę postępującego rozkładu drewna, ich rola pożarowa będzie się zmieniała i w wypadku powstania pożaru będą stanowiły podatny na zapalenie materiał, który będzie wydłużał czas trwania spalania.” – pisze Ryszard Szczygieł z Instytutu Badawczego Leśnictwa. Ponadto pojawia się inny problem.
W miejsce obecnych drzewostanów świerkowych pojawiają się powierzchnie trawiaste co znacznie zwiększa ryzyko pożarowe. Takie obszary dużo łatwiej się palą i to z kilku powodów. Po pierwsze trawy szybko wysychają więc dużo łatwiej je podpalić niż las świerkowy. Dodatkowo na powierzchniach otwartych silniej działa wiatr. „Przyjęto, że prędkość wiatru na odkrytej przestrzeni wynosić będzie 5 m/s, w związku z tym w drzewostanie zmaleje ona do około 2 m/s. Na ryc. 7 przedstawiono obliczenia dla pożaru pokrywy trawiastej na odkrytej przestrzeni (płazowinie), a na ryc. 8 dla pokrywy ściółkowej w drzewostanie. Prędkość frontu pożaru i obwód w pierwszym przypadku będą około 6-5 razy większe, zaś powierzchnia blisko 30-krotnie większa. Spowoduje to potrzebę 23-krotnego zwiększenia ilości potrzebnej wody do ugaszenia ognia, co wiąże się z koniecznością dysponowania do pożaru zamiast jednego, kilku samochodów gaśniczych, co wpłynie także na wzrost kosztów akcji ratowniczej” – pisze prof. Szczygieł w swoim opracowaniu. Badacz posługiwał się specjalnymi modelami pożarów stworzonymi przez Instytut Badawczy Leśnictwa. Jego zdaniem o pożar będzie najłatwiej albo na wiosnę albo na jesieni. Inną sprawą jest, że suche świerki mogą również utrudnić działania gaśnicze. Często bowiem tarasują drogi dojazdowe, a jeśli nawet nie to uniemożliwiają wejście w głąb obszaru objętego pożarem. Na problem przejezdności dróg zwraca uwagę między innymi Komenda Straży Pożarnej w Hajnówce, która podkreśla, że zdarza się to notorycznie, zwłaszcza podczas silnych wiatrów i burz. Według danych z Białowieskiego Parku Narodowego np. w 2014 roku na obszarze puszczy odnotowano 545 drzew wywróconych na drogi, natomiast w pierwszych 9 miesiącach roku 2015 takich drzew było aż 654 . Wszystkie te informacje zebrane w całość świadczą o jednym. Nasza sytuacja w Puszczy Białowieskiej w przypadku naprawdę dużego pożaru wcale nie byłaby dużo lepsza gdyby przyszło nam przeprowadzać akcję gaśniczą.
Co mamy co jest do zrobienia?
Oczywiście w pewnych aspektach mamy lepszą sytuację niż w XIX wieku. Z pewnością moglibyśmy użyć sprzętu lepszego sprzętu do gaszenia. Tutaj jednak należy jednak mówić raczej o samolotach niż o sprzęcie naziemnym. Niestety samoloty, które mogłyby być użyte w gaszeniu pożaru stacjonują na lotnisku w Białymstoku, a to oznacza, że reakcja z pewnością nie byłaby najszybsza, a jeden nalot z pewnością będzie zajmować kilkadziesiąt minut. Nie najgorzej w Puszczy jest również ze zbiornikami z których można również czerpać wodę do gaszenia. „Dla obszarów zaliczanych do III kzpl (czyli takiej o najmniejszym ryzyku pożarowym – przyp. red.) nie ma jednoznacznych wymagań dotyczących odległości od najbliższego punktu czerpania wody. Mimo to, w przeprowadzonej analizie oceniono odległość puszczańskich kompleksów leśnych od tych punktów. Zdecydowana większość z nich znajduje się w odległości mniejszej niż 5 km. Wyjątek stanowi fragment obszaru BPN w jego wschodniej części oraz niewielki teren w północnej części granicy Nadleśnictw Białowieża i Hajnówka.
Trzeba dodać, że od wielu lat obserwowane obniżenie poziomu wód gruntowych sprawia czasowe trudności w możliwości poboru wody ze zbiorników naturalnych.” – czytamy w analizie prof. Szczygła. Oczywiście na terenie działają również profesjonalne ekipy strażackie. Komendę PSP w Hajnówce wspiera na co dzień 15 jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych. Puszcza Białowieska jest również objęta stałym monitoringiem. Na jednej z trzech dostrzegalni pożarów realizowana jest ona przez kamery, które natychmiast dostrzegają nawet najmniejszy dym informując operatorów systemu. To wszystko daje nam szansę na szybszą reakcję niż w XIX wieku i nie doprowadzić do 4 miesięcznego pożaru. Z drugiej strony jednak nadal jest wiele do zrobienia, bo przybyło czynników ryzyka. Po pierwsze na tym terenie wzrosła nieprawdopodobnie obecność ludzi. Turyści to oczywiście rozwój regionu, ale z drugiej strony istotne ryzyko wzniecania pożarów. Konieczne jest więc informowanie i edukowanie społeczeństwa o tym jak łatwo można wzniecić pożar. W okresach suszy proszeniem się o pożar jest używanie otwartego ognia i palenie ognisk. Szalenie niebezpieczne jest również wjeżdżanie do lasów pojazdami. Od gorącego silnika może powstać zarzewie pożaru. Turyści powinni również wiedzieć jak zareagować gdyby dojrzeli pożar. Duży pożar mógłby się również bardzo źle skończyć z uwagi na obecność bazy wojskowej na terenie Puszczy Białowieskiej. To co znajduje się w budynkach niedaleko Hajnówki jest ściśle tajne, ale w okresie PRL-u była to jeden z większych składów amunicji w Polsce.